Postanowiłem poinformować Izbę, iż [...] w razie jakiejkolwiek bądź akcji, która wyraźnie zagrażałaby niepodległości Polski i której wobec tego rząd polski uznałby za konieczne przeciwstawić się swymi narodowymi siłami, rząd brytyjski uważałby, iż jest zobowiązany do niezwłocznego okazania rządowi polskiemu całego poparcia, jakie będzie w jego mocy. Dałem rządowi polskiemu pod tym względem zapewnienia i mogę dodać, iż rząd francuski upoważnił mnie, by wyraźnie stwierdzić, że zajmuje takie samo stanowisko, jak rząd brytyjski.
Londyn, 31 marca
Pierwszy dzień poświęciłem na sprawdzenie słuszności przypuszczeń, że Anglia tym razem dojrzała do wielkich decyzji. [...] Zdawałem sobie sprawę, że alians ten obciąży i tak już napięte stosunki z Niemcami. Niemniej byłem przekonany, że będzie to bądź o ostatni skuteczny środek prewencyjny, bądź też decydujące posunięcie dla zapewnienia naszemu państwu potężnego alianta, gdyby Niemcy nie chciały się już wycofać z agresywnych zamiarów w stosunku do nas.
Londyn, 3 kwietnia
Józef Beck, Ostatni raport, Warszawa 1987.
Proszę Pana Ambasadora o zawiadomienie rządu, przy którym jest Pan akredytowany, że pomimo współpracy polskiej w inicjatywie Wielkiej Brytanii, znanej rządom alianckim, wojska niemieckie zaatakowały o świcie terytorium polskie, zaś jednocześnie lotnictwo bombardowało wiele miejscowości.
Rząd polski, zdecydowany bronić niepodległości i honoru Polski do końca, wyraża przekonanie, że zgodnie z istniejącymi traktatami otrzyma w tej walce natychmiastową pomoc aliantów.
Warszawa, 1 września
Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918–1939, t. 2: 1933–1939, pod. red. nauk. Tadeusza Jędruszczaka i Marii Nowak-Kiełbikowskiej, Warszawa 1996.
Zebrała się, jak dnia poprzedniego, Izba Gmin [...]. Trzymam się jako tako, ale w duszy mam — jak mówią Francuzi — śmierć. Zza krzesła speakera wychodzi premier [Neville Chamberlain], gorąco witany. Atmosfera jest naelektryzowana, ale nie ta sama, co wczoraj, zdaje się napełniona podrażnieniem i niepokojem. Premier mówi cicho i wyraża przypuszczenie, że jeżeli Francja ujawniła wahanie w postawieniu ultimatum Hitlerowi, to być może zrobiła to „pod wpływem oczekiwania na rezultat pokojowej inicjatywy Mussoliniego”.
Izba wysłuchuje tych słów w niemym zdumieniu. Ale kiedy po premierze wstał poseł [Arthur] Greenwood, aby zająć stanowisko imieniem Partii Pracy, z różnych stron padają okrzyki: „Speak! Speak!” [Mów!], „Speak for Britain!” [Mów w imieniu Wielkiej Brytanii!]. Okrzyki te wychodzą od liberałów i konserwatystów. Greenwood mówi z największym umiarem, ale i z widocznym wzruszeniem. Dobiera słowa, aby wyrazić to, co wszyscy czują, a kiedy improwizując w pewnym momencie stwierdza, że wystąpienia po stronie polskiej wymaga „interes Wielkiej Brytanii” — z wielu ław podnoszą się głosy prostujące: „Honour!”.
Nastrój w Izbie jest tak stanowczy, a nawet gniewny, że w końcowych słowach premiera jest znaczne usztywnienie. Premier obiecuje na dzień następny, niedzielę 3 września, na godzinę 12.00 w południe, definitywną odpowiedź na dręczące wszystkich pytanie.
Londyn, 2 września
Edward Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939–1945, Londyn 1960.
Znienawidzone słowo „wojna” zostało wypowiedziane przez Anglię jako zrealizowanie jej gwarancji i wyraz niezłomnej chęci obrony Polski, a tym samym obrony wolności Europy. [...]
Przez 54 godziny Polska stała sama u wrót cywilizacji, broniąc nas i wszystkich wolnych narodów, wszystkiego, co jest nam drogie. Stała z bezprzykładną dzielnością, z epickim heroizmem, nim chwiejni przyjaciele przyszli jej z pomocą. Pozdrawiamy Polskę jako towarzysza, którego nie opuścimy. [...] W tej tytanicznej walce, bez precedensu w historii świata, hitleryzm musi być ostatecznie zniszczony.
Londyn, 3 września
Maria Turlejska, Prawdy i fikcje. Wrzesień 1939 – grudzień 1941, Warszawa 1966.
O godzinie 12.00 nadeszła wiadomość, która przyprawiła nas o szał radości. Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom. Spiker drżącym ze wzruszenia głosem wołał na cały świat tę radosną nowinę, a my samochodem transmisyjnym pojechaliśmy natychmiast na Nowy Świat pod ambasadę brytyjską. Na wiadomość o przystąpieniu Anglii do wojny — kto żyw pędził pod ambasadę. Kiedy przybyliśmy na miejsce, już było tam kilka tysięcy ludzi i wciąż przybywali nowi. [...] Mało kto znał hymn brytyjski, więc ludzie śpiewali: „Jeszcze Polska...”, Warszawiankę — i wołali, ile sił w piersi: „Niech żyje Anglia!”.
[...] Tłum oszalał po prostu — ludzie krzyczeli bezładnie, ściskali się, rzucali się sobie na szyję. [...]
Ktoś krzyknął: „Śmierć najeźdźcom” — tłum podchwycił to i w kilka sekund z tysięcy piersi zerwał się podobny do grzmotu krzyk. Wołałem do mikrofonu: „Halo, halo, tu Warszawa — niech słucha cała Polska, niech słucha cała Europa, niech słucha cały świat. Gniew ludu polskiego jest straszny”. — Odpowiedział mi nowy krzyk tłumów.
Warszawa, 3 września
Józef Małgorzewski, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 10600.
Jadąc do ambasady brytyjskiej na Nowym Świecie, trzeba było przepychać się krok za krokiem przez nieprzebrane tłumy ludności walącej w tym samym kierunku. Znaczny odsetek mieszkańców Nalewek [Żydów], biorących udział w tym pochodzie, dodawał kolorytu i wesołej ekscytacji. Minister [Beck] był przedmiotem niekończących się owacji i radosnych okrzyków. [...]
Ambasador oczekiwał ministra przy wejściu, w otoczeniu wszystkich współpracowników. [...] Podczas gdy Beck rozmawiał z [Howardem] Kennardem, omawialiśmy z Anglikami przebieg wojny, a Hankey wyraził więcej niż przypuszczenie, bo chyba pewność, że dziś jeszcze RAF zacznie naloty na Niemcy, „In the first place the Ruhr” [W pierwszej kolejności Zagłębie Ruhry]. „Oby, oby” — powiedział Beck, gdy mu potem o tym wspomniałem.
Warszawa, 3 września
Paweł Starzeński, Trzy lata z Beckiem, Warszawa 1991.
Udałem się z dokumentem o wypowiedzeniu przez Wielką Brytanię wojny Niemcom do Kancelarii Rzeszy, gdzie oczekiwali mnie [Adolf] Hitler i [Joachim von] Ribbentrop. Obaj spojrzeli na mnie z napięciem. Stanąłem w pewnej odległości od biurka Hitlera i przetłumaczyłem mu powoli ultimatum brytyjskiego rządu. Gdy skończyłem, zapanowała głęboka cisza. [...] Hitler siedział jak skamieniały i patrzył przed siebie. Nie był zmieszany — jak później twierdzono, ani nie wpadł we wściekłość — jak chcieli inni. Siedział w całkowitym milczeniu i bezruchu. Po chwili — wydawała mi się ona wiecznością — zwrócił się do Ribbentropa, który jakby skamieniały stał nadal przy oknie. „Co teraz?” — zapytał Hitler swego ministra spraw zagranicznych z błyskiem wściekłości w oczach, jakby chciał w ten sposób wyrazić, że Ribbentrop fałszywie informował o reakcji Anglików. Ribbentrop odpowiedział cicho: „Sądzę, że w najbliższym czasie Francuzi wręczą równobrzmiące ultimatum”.
Berlin, 3 września
Lech Wyszczelski, O czym nie wiedzieli Beck i Rydz-Śmigły, Warszawa 1989.
Cała ludność Wielkiej Brytanii z głębokim podziwem śledzi bohaterską walkę prowadzoną przez siły polskie przeciw napastnikowi, który wtargnął na polskie ziemie.
Wielka Brytania i Francja przystąpiły do wojny z niezłomną decyzją i wolą przyjścia Polsce z pomocą wszystkimi swoimi siłami w tej walce przeciw agresorowi. Utrwala ich w tym świadomość, że walczą o sprawy, które są ważniejsze od interesów państwowych, bo idzie o honor i sprawiedliwość świata.
Ci, którzy chwycili za broń, aby walczyć o te wartości, mają pewność, że w końcu odniosą zwycięstwo.
Londyn, 7 września
„Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 247, z 9 września 1939.
W wyniku ciężkiego nalotu brytyjskich eskadr bombowych większa część dzielnicy przemysłowej Berlina legła w gruzach. Niemal całkowicie zniszczone są także wielkie odlewnie Kruppa, bombardowane już dwukrotnie.
Londyn, 8 września
Janusz Piekałkiewicz, Cel Paryż. Kampania 1939–1940, przeł. Paweł Seydak, Warszawa 2008.
Na Zachodzie głucha cisza, o tyle razy omawianej pomocy lotniczej ani słychu. Szembek [wiceminister spraw zagranicznych] polecił mi, bym odszukał Hankeya z ambasady brytyjskiej i w rozmowie z nim nie szczędził go na temat wykonywania przez nich sojuszu. Wykonałem to zlecenie ściśle według otrzymanych instrukcji, mimo że Hankeya znałem od lat i żyłem z nim w przyjaźni. Spytałem go, gdzie jest ich pomoc, określona w sojuszu jako „with all their forces in power”. [...] Zapytałem o pomoc lotniczą. Hankey trochę się bronił, mówiąc, że zaraz w pierwszych dniach wojny lotniska w Polsce zostały zniszczone i nie można było na nich lądować. „No dobrze, więc dlaczego nie atakujecie na zachodzie?” Kłopotliwe milczenie i smutny niepokój w jego oczach. Jasne było, że rozmowa ta nie miała już żadnego praktycznego znaczenia.
Krzemieniec, 10 września
Paweł Starzeński, Trzy lata z Beckiem, Warszawa 1991.
W dalszym ciągu skłonny jestem twierdzić, że nie powinniśmy przejmować inicjatywy w bombardowaniu, z wyjątkiem strefy działania wojsk francuskich, którym zobowiązani jesteśmy udzielić pomocy. W naszym interesie leży, byśmy prowadzili tę wojnę zgodnie z humanitarnymi zasadami i raczej naśladowali Niemców, niż wyprzedzali ich — w moim zdaniem nieuniknionej — eskalacji okrucieństwa i przemocy.
Londyn, 10 września
Winston Churchill, Druga wojna światowa, t. 1, ks. 2, przeł. Krzysztof Filip Rudolf, Gdańsk 1995.
Proszę oświadczyć, że wzburzona ludność cywilna, która poniosła olbrzymie straty w rannych i zabitych, publicznie oskarża Anglię i Francję o niedotrzymanie zobowiązań, rozumując słusznie, że poważniejsze zaangażowanie lotnictwa aliantów, choćby na obiekty wojskowe i przemysłu wojennego, zmusiłoby Niemców do wycofania gros lotnictwa z Polski. Stan moralny naszych wojsk jest dobry. Walki zacięte trwają mimo przewagi liczebnej nieprzyjaciela. Wszyscy znający sprawę twierdzą, że jedynie bezczynność lotnictwa sprzymierzonego, obok powolności francuskiej akcji na lądzie, powoduje dla nas sytuację groźną, wynikającą z utraty zbyt wielkiego terytorium i zniszczenia naszego przemysłu wojennego.
Krzemieniec, 12 września
Juliusz Łukasiewicz, Dyplomata w Paryżu. 1936–1939, Warszawa 1995.
Premier [Neville] Chamberlain oświadcza, iż rząd brytyjski również uważa, że z materialnego punktu widzenia nie można nic uczynić dla ocalenia Polski. [...] Z punktu widzenia lotnictwa, ponieważ Niemcy pozostawiły nas w spokoju, należy zachować takie samo stanowisko. [...] P. Chamberlain określa możliwości transportowe między Rumunią a Polską jako bardzo nikłe. [...] Sojusznicy nie mogą nic uczynić, by przeszkodzić inwazji Polski.
Abbeville, 12 września
Henryk Batkowski, Zachód wobec granic Polski 1929–1940. Niektóre fakty mniej znane, Łódź 1995.
Rząd Jego Królewskiej Mości prawdopodobnie uważać będzie, że na dłuższą metę najlepiej mu posłuży niezrywanie z tutejszym rządem, ale zakładam, że powinniśmy całkiem stanowczo odrzucić uznanie ważności jednostronnego twierdzenia ZSRR, że Polska przestała istnieć jako państwo.
Moskwa, 18 września
Henryk Batowski, Zachód wobec granic Polski 1920–1940. Niektóre fakty mniej znane, Łódź 1995.
Rząd brytyjski rozważył sytuację wytworzoną przez atak na Polskę dokonany z rozkazu rządu ZSRR. Agresja ta dokonana na sojusznika Wielkiej Brytanii, w chwili, gdy ten został powalony przez przeważające siły wystawione przeciw niemu przez Niemcy, nie może, zdaniem rządu Jego Królewskiej Mości, być usprawiedliwiona argumentami wysuniętymi przez rząd ZSRR.
Całkowite znaczenie tych wydarzeń nie jest jasne, ale rząd Jego Królewskiej Mości korzysta ze sposobności, by stwierdzić, że nic takiego, co się stało, nie może wpłynąć na postanowienie rządu Jego Królewskiej Mości, popierane w pełni przez społeczeństwo, by wypełnić nasze zobowiązania wobec Polski i by prowadzić nadal wojnę z całkowitą energią, aż do osiągnięcia wytyczonych celów.
Londyn, 18 września
Henryk Batowski, Zachód wobec granic Polski 1920–1940. Niektóre fakty mniej znane, Łódź 1995.